TYLKO TY JEDYNY



Jedna noc, jedna chwila zapomnienia, przypadek o fatalnych konsekwencjach.
Ginny i Draco będą rodzicami.
Historia miłości nastolatków, którzy muszą dorosnąć.

Rozdziały:

Prolog
1. Pewne marzenie
2. Utracony sens
3. Cisza
4. Ocieplenie
5. Bumerang
6. Strach
7. Decyzja
8. Informacja
9. Dokuczliwości
10. Tchórz
11. Rozmowa
12. Ucieczka
13. Myśli
14. Wydarzenie
15. Pytanie
16. Prześladowana
17. Pożegnanie
18. Odwiedziny
19. Niespodzianka
20. Następny
21. Propozycja
22. Pokątna
23. Atak
24. Paryż
25. Dylemat
26. Wesele
27. Wyrzuty
28. Plany
29. Przyjęcie
30. Panika
31. Obojętne?
32. Gość
33. Spotkanie
34. Wolność
35. Rodzina
36. Opóźnienie
37. Poświęcenie
38. Nieprzewidziane
39. Dar
40. Dwa tygodnie
41. Powrót
42. Prawda
43. Szaleństwo
44. Na wygnaniu
45. Strata
46. Luki w pamięci
47. Nowy początek
48. Obietnice
49. Carpe diem
50. Zostań
Epilog




Postanowiłam umieścić tutaj komentarze, które pojawiły się pod epilogiem „Tylko ty jedyny”, opublikowanym 11 marca 2010r. na oryginalnym blogu: tylko-ty-jedyny.blog.onet.pl
Uznałam, że historia bez nich jest niepełna. Tak wielu osobom to opowiadanie zawdzięcza sukces, dlatego należy im się ostatnie słowo.

Informacja dla nowych czytelników:

UWAGA!!!
KOMENTARZE ZAWIERAJĄ SPOILERY, WIĘC CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ



Bardzo mi szkoda, że to już Epilog, a Draco nie ma. Ten Draco bardzo mi odpowiadał… Strasznie podobało mi się, jak zginął bohatersko, patrząc w oczy Voldziowi… Dziękuję Ci za te 14 miesiecy, będę zaglądać na resztę blogów.[milostki-hg]

Uwielbiam to opowiadanie, jest takie magiczne! Za każdym razem czytając końcówkę ostatniego rozdziału i prolog – płaczę. (Spróbuj przeczytać List Ginny do Draco słuchając utworu Johna Williamsa – A Window To The Past). Nawet nie wiesz jak się cieszę z tego, że piszesz kontynuację! Codziennie (kilka razy dziennie) zaglądam na ślad, żeby sprawdzić czy jest coś nowego. Zawładnęłaś moją duszą. Jesteś świetną pisarką! Pozdrawiam i życzę DUŻO DUŻO weny. [magia-to-milosc]

~Shine, Fear i tak dalej :*
11 marca 2010 o 19:59
Nie wiem jakim cudem, ale ostatnio doprowadzasz mnie do płaczu.Na początku tym prologiem, zawsze tak przywiązuje się do wyjątkowych opowiadań.A Twoje niewątpliwie do takich należało.Ta historia była niesamowita, a Twój talent jest niemożliwy do ogarnięcia moim słabym ludzkim wzrokiem i umysłem, o. Po przeczytaniu podziękowań ponownie fontanna łez.Nie powiem, miło się takie coś czyta, naprawdę <3.Ale wiesz, że mimo wszystko, ja będę, taka sama, mimo częstych zmian nicku. Ciężko się odnaleźć w tym świecie, bez kitu.Nie zawdzięczasz mi wiele, wiem, że często zawiodłam, i z naszymi wampirkami i z naszą znajomością.Chciałabym, żeby było tak jak kiedyś. I obiecuję, że się postaram wrócić do starych czasów i codziennych rozmów.Właśnie mi się przypomniało jak rozmawiałyśmy i buczała pralka hahaha! Więcej kochana takich momentów.Aj low ju, powinnaś to wiedzieć.I pamiętaj, że nie tyle Ty mi zawdzięczasz, ile ja Tobie.No, nie umiem ująć w słowach wszystkiego co chce powiedzieć.Ech , tamNajasia (pamiętasz?! xD);******

Nie potrafię. Naprawdę nie potrafię pogodzić się z myślą, że to już koniec. Tak to szybko minęło! Pamiętam jak po raz pierwszy napisałam ten niesamowicie długi komentarz, a teraz przyszła pora bym wstawiła coś pod epilogiem. Niezaprzeczalnie dużo się tutaj zmieniło od publikacji bodajże trzeciego czy czwartego rozdziału. Ale jedna rzecz pozostała niezmienna, tak właściwie jedno stwierdzenie: uwielbiam to opowiadanie. To pierwsze, które czytałam tak długo, a to musi o czymś świadczyć. Kontynuacja. Zostanę z Tobą, choćbym nie wiem co miała zrobić. Zrezygnuję nawet z wszelkich ucieczek, które tak bardzo kocham. Będę czytać, bo mam wrażenie, że ta historia za mocno wyryła się w mojej pamięci bym ot tak mogła się jej pozbyć. Chciałabym zmusić samą siebie do dodania tu naprawdę cudownych słów końcowych, ale nie jestem w stanie. Może później, gdy emocje opadną. Na razie jestem zbyt przejęta faktem, że to wszystko naprawdę dobiegło tak jakby końca. Gratuluję Ci nie tylko talentu, który przyczynił się do tego, że cały czas z niecierpliwością wyczekiwałam następnego rozdziału. Głównie wytrwałości, bo bez niej pewnie nie mogłabym przeczytać tego wszystkiego. Poznać tylu zaskakująco realnych postaci, wyobrazić sobie tyle niedogodnych jak i cudownych sytuacji. Podziwiam za każdy wątek, pomysł sprytnie ze sobą połączony. Brak mi słów by opisać to wszystko, co teraz myślę. I przepraszam. I dziękuję. Naprawdę świetnie się tutaj bawiłam. Igloo, ufo, czy sam fakt, że Carl był/ jest czarownicą. Czego więcej mogłabym od Ciebie żądać niż przyzwolenia na to bym z biegiem czasu mogła obserwować rozwój tej historii? Podarowałaś bohaterom prawdziwe emocje, które niejednokrotnie dotykały też mnie. Sprawiłaś, że nie odczuwałam tego, iż są to postacie fikcyjne. Dla mnie były równie prawdziwe jak Ty, czy ja. Nie robiły wrażenia figur wyrwanych z odległego, zupełnie obcego i co najważniejsze nieprawdziwego świata. Dziękuję też za ostatnie słowa skierowane do mnie. Bo dzięki nim poczułam się jakbym była częścią tej historii, jakbym coś z siebie w nią włożyła, a to jest niesamowite uczucie. I choć było wiele rzeczy, które w tym opowiadaniu mnie irytowały(np. zachowanie Ginny w niektórych sytuacjach, początkowo Nick, Carl. Teraz nie potrafię przypomnieć sobie co jeszcze budziło we mnie takie uczucia, ale było tego sporo), rezultat końcowy jest wybitny. Bo wiem, że musiałaś wprowadzić pewne wydarzenia(bez nich nie byłoby zdecydowanie fajniejszych konsekwencji) i pomimo tego, że czasami chciałam rozwalić kopniakiem monitor, teraz cieszę się, bo dostrzegłam, że zrobiłaś coś niezwykłego. Potrafiłaś postawić mnie w tej sytuacji. Tak bardzo się w to wczuwałam, że gdy coś mnie zdenerwowało naprawdę chciałam to naprawić. Dziwnie się czułam, gdy rozdział się kończył, a ja wracałam do swojego świata. Wiem, że to trochę pokręcone, ale spróbuj zrozumieć, bo to jeden z najprawdziwszych komplementów jakie w życiu wygłaszałam. (tak, zazwyczaj wszystko plącze tak bym tylko ja mogła się zorientować, że to była pochwała) xd Nie wiem co mogłabym jeszcze powiedzieć. To znaczy wiem, ale zbyt dużo czasu by mi to zajęło. Powiem Ci, że jest mi z jednej strony strasznie smutno, że ttj się skończył. Kontynuacja to nie będzie to samo. Cieszę się jednak, bo czytanie tego wszystkiego było naprawdę bardzo miłym doświadczeniem. Nie napiszę, że chciałabym być taka jak Ginny(z brzuchem czy bez), nie napiszę, że chciałabym być jak Draco, ani żadna z Twoich postaci. Chciałabym za to, to znaczy tak właściwie już to mam, nauczyć się od nich pewnych rzeczy. W sumie już jestem taka jak oni, wcześniej byłam, ale starałam się do tego nie przyznawać. Raz ustąpiłam koleżance, myśląc o tym by nie stać się taka jak ta uparta Weasley. Rozpływałam się Jester(pamiętasz ją jeszcze?) godzinami nad zaletami Draco, choć przeklinałam go za to, że jest taki słaby. Sypałam złośliwe komentarze na temat Nicka, śmiejąc się z niego, że nabrał się na „damsko-męską” przyjaźń. Są jak ja, są jak każdy inny człowiek. Głównie przez to wydają się być tacy prawdziwi i dlatego tak bardzo podoba mi się to opowiadanie. Wiem, że skupiłam się na tylko jednej zalecie tego opowiadania, ale wciąż myślę o tym i nie potrafię nawet wspomnieć o niczym innym. Dopiszę coś jeszcze później. ; )Kocham je tak mocno jak i Ciebie. Dziękuję. ; *

~Jasy_Snape
11 marca 2010 o 20:47
Wiesz co Ci powiem… Jakoś tak smutno. Myślałam, że mimo wszystko skończy się trochę inaczej. Chociaż trochę z cieniem happy-endu :p Bo teraz tak mi się wydaje, że Ginny będzie nieszczęśliwa do końca życia… A to smutne. Przecież w pewnym stopniu zakończyło się dobrze. Voldemort został pokonany! Draco miał w tym udział! Jego śmierć nie poszła na marne. Najważniejsze jest to, że w swoim trudnym życiu odnalazł właściwą drogę i sens. A śmierć nie jest końcem życia. Jakiś optymistyczny akcent! Nie rozstają się na zawsze. Jeszcze kiedyś się spotkają! No xD mi też smutno, że to już koniec… Przyzwyczaiłam się i przywiązałam do Twojego opowiadania Więc nie przyjmuje możliwości, że porzucisz pisanie! Buzi! :*

Pięknie… Uch… Znowu brakuje mi słów… No dobra nie brakuje, ja po prostu nie umiem się pożegnać z Draco i Ginny… Jakoś dam sobie radę i Ty też, obie o tym wiemy :)I nie smuć się… Przecież każdy koniec jest początkiem czegoś nowego… A i nie zapomnij, że w bardzo krótkim czasie zyskałaś nową wierną czytelniczkę (no o mnie chodzi, no!). No i teraz już naprawdę nie wiem co napisać, nie lubię pożegnań (przecież właśnie żegnamy tę część historii, prawda?) więc może napiszę tylko… Dziękuję i do zobaczenia w innej historii ;)Pozdrawiam LuLu [lod-w-sercu]

*idzie ryczeć; po iluś tam wraca* Weź, ja myślałam, że to ściema i w ogóle. No, przynajmniej miałam taką nadzieję, a ty mi tu wylatujesz, że on serio jest ded. No cóż… Jeśli powiem, że: GENIALNIE, to za mało. Bo historia napisana na tym blogu jest o niebo lepsza. Gratuluję.

No i dziś się poryczałam.Kiedyś było trzeba.Nie mogę ubrać w słowa moich myśli.Nie potrafię.Chciałabym, ale… przepraszam ;(
Wczoraj nie mogłam, teraz już jestem. Jestem i czuję mieszankę takich emocji, których nijak nazwać się nie da. Coś związanego z rozczarowaniem, bo to już koniec. JUŻ! Dopiero teraz to do mnie naprawdę dotarło. To JUŻ koniec!!!Domieszka żalu, bo nie ma Draco. Nie ma mojego ukochanego, jedynego Dracze, który zawsze musi zgrywać hero, a później tak się sprawa kończy. Faceci -,-’. Zawsze muszą coś pokręcić. Na dodatek ogromne pokłady dumy, bo udało Ci się! Normalnie napisałaś wszystko, od początku do końca, bez żadnych niedomówień, żadnych bezsensownych wymówek i innych rzeczy, którymi często wymigują się autorowie blogów (w tym ja, oczywiście). Jestem pod ogromnym wrażeniem Twojej siły charakteru, determinacji i przede wszystkim talentu!Dołączyłam do Ciebie niedawno, to fakt. Ale od razu zżyłam się z każdym z Twoich bohaterów, mimo iż niektórzy naprawdę działali mi nieźle na nerwy. Dziwne nie? Nie lubisz kogoś, ale chcesz o nim czytać. Masakra! Taki Nick na ten przykład. Do szewskiej pasji mnie w pewnym momencie doprowadzał. Ale później… Później nawet już nie był taki zły. No i masz! Pod koniec zmieniam zdanie o bohaterach!!! Co Ty ze mną robisz, dziewczyno?! x dDraco… Ach, ten Twój Draco. Nie wiem, dlaczego, ale wciąż nie potrafię go do końca zrozumieć, rozgryźć jego kreacji w tym opowiadaniu. To nie Twoja wina, czy coś. Po prostu jeśli taki fanatyk, jak ja, upstrzy sobie określoną wizję jakiegoś bohatera, to nie ma zmiłuj. I tak już będzie. Ale to nie zmienia faktu, że go polubiłam. Za jego siłę i za to, że chciał się zmienić dla Gin. Że to zrobił! Naprawdę podziwiam.No i Ginny. Taaa. O niej można godzinami, nie? To ja powiem w skrócie. Raz ją naprawdę lubiłam, raz doprowadzała mnie do szewskiej pasji, raz ją rozumiałam, a później miałam wrażenie, że ma nierówno pod sufitem, bo zachowywała się jak idiotka. Wniosek z tego taki, że była AUTENTYCZNA. A to jest bardzo ciężko osiągnąć. Dlatego brawa! Normalnie pokłony bić x dPustka minie, skarbie. Minie, kiedy na nowo zwiążesz się ze swoimi bohaterami, kiedy przeniesiesz się do ich świata. Na razie wciąż powiązana jesteś z tym. Nic dziwnego – w końcu poświęciłaś mu tyle swojego czasu i serca. Ale nadejdzie taka chwila, że poczujesz więź z innym bohaterem, a wtedy ten blog stanie się dla Ciebie ważny, będziesz z niego dumna, ale pozwoli Ci to iść dalej ; )))Dziękuję za to, co napisałaś w podziękowaniach. Naprawdę nie wiem, czy zasługuję. Znamy się, fakt, dość krótko, ale czy to ma jakieś ogromne znaczenie? Dla mnie nie. Jeśli ludzie się ze sobą dogadują i czują, że mogą sobie ufać, to okres znajomości raczej nie jest aż tak ważny. Przynajmniej for me xd. Ja również mogłabym gadać z Tobą godzinami. Mam nadzieję, że kiedyś do tego dojdzie x d.Jeszcze raz wielkie gratulacje i już czekam na nowe rozdziały na Twoich innych blogach. Kocham < 3

~Routtianne
12 marca 2010 o 18:06
Piękne chwile spędzone przy czytaniu tego opowiadania – właśnie za nie pragnę ci podziękować! Mimo iż komentarz zostawiłam tylko raz, byłam wierną czytelniczką… I nadal pozostanę fanką twej twórczości :*DZIĘKUJĘ Ignise!

Dosłownie mnie zatkało. Nie wiem, jak to wszystko poskładać w logiczną całość i raczej próbować nie będę, choć chyba należy, bo mnie nie zrozumiesz, a może jednak? Nie sądziłam, że przygotujesz nam taką niespodziankę. Może momentami sielankowa fabuła była znakiem, że los zgotuje Ginny zupełnie inny od spodziewanego koniec miłosnej historii? Bardzo podobają mi się opisy, a ta muzyka… Boże! Musisz w przyszłości zostać scenarzystką do filmów! Wiesz dokładnie, jak stworzyć odpowiedni efekt, a tytuł bloga wplotłaś tak perfekcyjnie do treści listu, że… to chyba właśnie przez ten element nie mogę myśleć o niczym innym. Musiałam się pozbierać i dopiero teraz piszę ten komentarz i jednocześnie podziękowanie za trud włożony w tę opowieść. Też czuję się pusta, wiadomo, że w inny sposób od Ciebie, w końcu Ty jesteś autorką tego bloga, ale mimo wszystko czuję, że nie tak powinien wyglądać koniec. I dlatego jestem rada, że pragniesz kontynuować to, co mam jeszcze okazję tutaj przeczytać. Postaram się wtedy o wiele częściej dawać znak o swej obecności. Miejmy nadzieję, że nie zginę w tłumie czytelników i zdołam nawiązać jakąś znajomość z Ignise:*.Pozdrawiam serdecznie, Herma z zmienic-historie.blog.onet.pl

Przepiękny epilog. I jeszcze ta muzyka… Aż bije od tego przeświadczenie, że to już koniec. Bardzo smutny – bo nie ma już Jego i zostawił po sobie niemożliwą do zapełnienia pustkę. Piękny – ta scena z wypuszczeniem listu jest magiczna. Jak zawsze perfekcyjnie dobierasz słowa. I to odniesienie do adresu bloga na końcu listu – ech, po prostu cudowne zakończenie cudownej historii. Gratuluję Ci, bo dokonałaś czegoś wielkiego. Napisałaś wspaniałe opowiadanie, które dostarczyło czytelnikom niezywkłych przeżyć – i udało Ci się zrobić to do końca, w nieco ponad rok! To naprawdę wyjątkowe, bo tak wielu historiom nie jest dane dojść do ich końca, napotykają zawieszenia i rezygnacje – a Ty pisałaś, cały czas, regularnie i obficie. Na pewno w tym czasie także się rozwinęłaś – choć już na początku pisałaś świetnie. I chociaż to fan fiction, a więc podstawy tego świata zaczerpnęłaś od Rowling, to nadałaś mu Twój własny tor i uczyniłaś wyjątkowym. Długo można by jeszcze opiewać zalety Twojego opowiadania, nie wątpię, że będzie mi go brakowało. Przez ostatni rok tak przyzwyczaiłam się wchodzić tu niemal każdego dnia… Cóż, teraz będę się musiała przestawić na zbw Cieszę się, że juz zaczęłaś tego bloga i nie będę miała przerwy od Twojej twórczości. Ach, to mój ostatni komentarz na ttj, może nie licząc ewentualnych odpowiedzi. To takie… dziwne xD Ale dla Ciebie na pewno dziwniejsza jest świadomość końca. Masz prawo być dumna. Ach, a nawiasem mówiąc życzę polepszenia humoru, mam nadzieję, że Twój dół skończy się szybciej niż zima, która coś nie chce nas opuścić Dziękuję Ci za to opowiadanie i za znajomość z Tobą. Jesteś moim prawdziwym Słoneczkiem, które rozjaśnia świat, kiedy robi się szaro i smutno. Niezmiernie mi miło znaleźć się wśród takich osób, na tej liście i przeczytać takie miłe słowa pod moim adresem. Księżyc… ach, nasz związek to ciągłe wzloty i upadki. Jeszcze niedawno wszystko układało się pięknie, przeżyliśmy takie piękne chwile, że miałam wrażenie, że to bajka, był cudowny, a teraz chyba się znowu na mnie o coś obraził i nie zagląda do mnie od… och, ile to już dni? A ja się napraszać nie będę, proszę bardzo, nie to nie. Wiem, że kiedyś wróci. Zawsze wraca.Nawiasem mówiąc nie wiem, czy Ty też tak odbierasz, ale w moim odczuciu Księżyc był właśnie przełomowym momentem naszej znajomości. Od chwili pierwszej rozmowy o nim nasze kontakty ostatecznie stały się takie… bliższe. Jesteś taką wyjątkową osobą, z którą zawsze mam o czym rozmawiać – o wszytskim lub o niczym. Bez oporów mówię Ci wszystko, co mi w danej chwili w głowie się pojawi, nawet jeśli to zupełne głupoty lub błahostki. A Ty wciąż cierpliwie to znosisz, nawet tych moich piłkarzy ;P I dziękuję Ci także za Twoje wsparcie – bo nie wiem, czy bez Ciebie starczyłoby mi sił do dalszego siedzenia nad hon. Ale biedny Leoś, on jest taki niedoceniany… Chociaż trzeba jakąś rację tu przyznać, Voldek w scenie śmierci Draco był kwintesencją zua ^^ A North… och, to mi przypomina, że miałaś mi przedstawić Dylana, żebym mogła ocenić, czy powiedzieć Northowi o Twojej niewierności, czy zdecyduję się Was kryć ;>

Hmm… Czemu takie krótkie? Smutne, ale właśnie tego się spodziewałam. Ten list… Miałam wrażenie, że tym wiatrem był Draco, który chyba chciał, by ów list został ‚wysłany’, bo była to jakaś swoista forma pożegnania. Faktem jest, że Ginny nigdy nie pogodzi się z jego śmiercią, ale przynajmniej jakoś sobie ulży tym, że „mogła się z nim pożegnać”. Echhh… smutne, kurde, smutne. No i dziękuję za wspomnienie o mnie ;*

~Moony Loony
13 marca 2010 o 20:34
Nie wierzę, że to koniec. Tak smutno będzie bez tego opowiadania. Żaluję, że nie umiem dobrze komentować.

Piękny acz smutny koniec.” Tylko ty jedyny…” twój blog jest jedyny w swoim rodzaju. Naprawdę świetnie wszystko opisałaś. Znów zamiast uczyć się do sprawdzinów siedzę i czytam .To takie… smutne… to jedyne, co przychodzi mi do głowy. Jedyne odpowiednie określenie. Smutna jest ta historia, smutna jest ta miłość, tyle przeszli, tyle przeżyli, by w końcu nie być razem. Smutne jest koniec, ale konce jakie by nie były zawsze są smutne, bo coś kończą. Dziękuję ci za to opowiadanie jeszcze pewnie nie raz będę do niego zaglądać, by przypomnieć sobie tę historię i za każdym razem inaczej ją zrozumieć.

A ja do końca miałam nadzieję, że on jednak wróci ! ;p

Przeczytałam tylko epilog, ale już teraz wiem, że nie będę w stanie zacząć tego opowiadanie od początku. Doprowadziłaś mnie do łez i mimo doskonałego warsztatu i pięknego stylu nie CHCĘ wrócić do pierwszych rozdziałów. Nie wyobrażam sobie, że teraz miałabym przywiązywać się i zakochiwać w bohaterach wiedząc jak straszny czeka ich koniec. Za bardzo kocham happy endy, za bardzo WIERZĘ w happy endy żeby się tak masochistycznie wykańczać. Nie zrozum mnie źle, jestem pewna, że Tylko ty… jest najpiękniejszym opowiadaniem Draco/Ginny jakie mogło powstać. Piszesz niesamowicie pięknym, plastycznym stylem, nadajesz swoim słowom podniosłego i chwytającego za serce nastroju. Stworzyłaś tutaj małe cudo, ale wiem, że gdybym przeczytała wszystko od początku i pozwoliła sobie wczuć się w bohaterów, złamałabyś mi serce tymi ostatnimi rozdziałami. Nie wiem czemu to piszę. Po prostu poczułam nagle przemożoną chęć wyjaśnienia Ci czemu nie potrafię przeczytać twojego opowiadania i jednocześnie pokazać jak bardzo mi imponujesz. Ja sama, jako osoba pisząca Dranny i nieuleczalna romantyczka wiem, że nie potrafiłabym napisać takiego zakończenia. Paplam bez sensu, ale po prostu czułam że muszę coś napisać. Może kiedyś będę w stanie przebrnąć przez początek Twojego opowiadania, ale teraz chcę zachować w pamięci szczęśliwy obraz Draco i Ginny. Kłaniam się do stóp, Retia.(www.collision.mylog.pl, gdybyś chciała odpisać na komentarz)

wiem, że zniknęłam gdzieś w trakcie. zagubiłam się i trochę czasu zajęło, zanim potrafiłam znów wrócić do wszystkiego, co mnie otaczało.ale czytałam. może nie na bieżąco, ale w miarę możliwości. i byłam tu razem z ginny i z tobą. nie dawałam znaku, ale cały czas przeżywałam to opowiadanie od nowa. i wiesz co? teraz, na końcu, awansowałaś. mówiłam ci kiedyś, że ta historia znajduje się na drugim? trzecim miejscu? nie pamiętam dokładnie. ale na pewno w czołówce. a teraz zmieniłam zdanie. bezsprzecznie to opowiadanie jest liderem wśród wszystkiego, co kiedykolwiek czytałam. ostatni rozdział, jak i epilog, doprowadził mnie do łez. ja się tak często ostatnio rozklejam, że to aż strach. ale to naprawdę mnie wzruszyło. bo liczyłam na szczęśliwe zakończenie, bo im się należało. a poza tym to ja jakoś nie zauważyłam u gin objawów ciąży ;d jestem spostrzegawcza, nie ma co. przynajmniej mnie zaskoczyłaś ;] a Convalie to śliczne imię.no cóż. to ostatni mój komentarz na tym blogu, bo i nic nowego się nie pojawi. jestem z ciebie dumna, że doprowadziłaś do końca. i podziwiam cię może i mi się to kiedyś uda.tylko ty jedyny zasługuje na wszystkie nagrody, jakie kiedykolwiek mógłby zdobyć. jesteś naprawdę wspaniała, ignise. i dziękuję ci za to opowiadanie

Komentarz napisałam jakiś czas temu, ale dopiero teraz udało mi się sklecić go do kupy. ;DDroga Ignise, jesteś niezastąpiona. Do takiego inteligentnego wniosku doszłam. xd Czytałam wiele historii. Dużo z nich miało doskonały warsztat pisarski, inne świetną kreację bohaterów. Tkwisz pomiędzy całym tym światkiem, mając w tym opowiadaniu wszystkiego po trochu, tak, że w sumie wychodzi na to, iż wszystkiego jest w sam raz. Ale to Ty podbiłaś moje serce historią Ginny i Dracona. Ty pozwoliłaś mi uwierzyć, że istnieją jeszcze takie opowiadania, którymi można ekscytować się, tak jak wówczas, gdy miałam dwanaście lat i płakałam czytając o każdym rozstaniu Draco i Hermiony, bo w tamtym wieku czytałam tylko Dramione. Wzbudziłaś we mnie tyle miłości do Dracona, ile miałam do Syriusza, czytając książki Rowling. Płakałam tak mocno czytając to opowiadanie, jak płakałam, czytając o śmierci Syriusza, Dumbledore’a, Lupina… Moich ukochanych postaci. Dołączam do nich Twojego Nicka i Dracona, ufając, że jeszcze kiedyś będę mogła uśmiechnąć się na wspomnienie Twojego pięknego opowiadania. A niewiele, naprawdę niewiele jest takich blogów, które kocham całym serduszkiem. Tylko Ty Jedyny, otworzyło mi oczy na świat. I to nie jest takie gadanie. Nawet nie zauważyłam, kiedy zmieniłam się, mając wrażenie, że wszystko jest czarno-białe. To ty pokazałaś mi kolory. Jakos tak czytając o problemach Ginny, gdzieś odnalazłam siebie. W każdej postaci po trochu. Wiem, w moim komentarzu jest bardzo dużo patosu, ale cóż poradzić, że wywołałaś taki chaos w moim umyśle? ;))Przy epilogu łzy ciekły mi tak bardzo, że spłynął mi cały tusz. xdd No, wiesz, Ignise, żeby z Avery taką beksę zrobić, to trzeba być mistrzem. ;]Boże, żeby zabijać Draco. Miało być tak pięknie. Ale wiesz, nie jest najgorsza samo jego odejście, ale ten ból bliskich, który pozostał. Ból Ginny. Nie widzę klawiatury przez łzy. Zapewne dokończę komentarz jak się uspokoję odrobinkę. Okej, uspokojona. ;)Bardzo żałuję, że nie mogłam czytać opowiadania od początku. Wiele razy tutaj była, ale nie lubię czytać kawałków wyrwanych z kontekstu, więc i tak zbyt wiele nie rozumiałam.Ale z drugiej strony czytając odcinek za odcinkiem, odczuwałam wszystko jeszcze intensywniej. Nie umarłam z ciekawości nad tym co się stanie, bo wiedziałam, że wszystko mam pod ręką. ;DWciąż i wciąż, raz po raz czytałam epilog, aż w końcu łzy przestały płynąć, ale ścisk w sercu pozostał.Przez tyle odcinków zastanawiałam się o co chodzi. Historia jest tak idealnie przemyślana… każdy drobiazg. Kocham to.Cały czas nasuwa mi się także jedna ( z wielu, oczywiście) refleksja. Początkiem był Harry. Końcem Malfoy. Teraz coś o fabule. ;)Akcja jest wartka, dialogi takie żywe. Zabawne, smutne, ludzkie… Totalnie zagłębiłam się w emocjach Ginny, mimo, iż mam inny charakter. Podziwiam Cię za to, jak doskonale potrafisz operować uczuciami, jak radzisz sobie z opisywaniem każdej sytuacji… Ginny jest strasznie nieufna i zakompleksiona. Ale jest też taka realna i w ogóle nawet ją polubiłam, mimo, iż momentami mnie bardzo wkurzała. ;DHahahah, wiesz, wiedziałam, normalnie byłam pewna, że Nick był czarodziejem od samego początku. Uwielbiam twojego Draco-cwaniaczka <3 Jest taki inny niż w opowiadaniach; słodki, ale totalnie męski. ;pKiedy się pokłócili, Nick strasznie mnie wkurzył. Tak, jakby cały czas chodziło mu tylko o jedno. Tak jakby miłość, albo nic. Typowy, głupi facet. To ten typ miłego chłopca, który zawsze Cię wysłucha, ale ma ukryte motywy. Może dlatego nie lubiłam go od początku, bo wiedziałam jak to się skończy. No wiesz, że się zakocha. Chociaż czasami czułam do niego cień sympatii, w zestawieniu z Draconem. Dziwnie to ująć w słowa, ale kiedy Draco był, zapominałam o Attawayu, ale kiedy znikał, miałam wrażenie, że lepiej byłoby gdyby Ginny była z Dominiciem. Żeby dziecko miało ojca, wiesz. ;]I fakt, iż chronił Ginny… <3 I dopiero później, kiedy jakoś tak się sprawy w miarę ułożyły, bardzo, ale to bardzo go polubiłam. A tak z innej beczki… W sumie to od początku zastanawiałam się jak Draco zgodzi się, żeby jej syn nazywał się Nick. Ale w ogóle Nicolas z wyglądu wyrośnie na Nicka, no nie? Blond włosy i brązowe oczy. :D Odcinek 22 był jednym z lepszych. Cudownie mi się go czytało, emocje mnie paraliżowały. xdPowiem Ci szczerze, że do 22 odcinka, po prostu czytałam sobie Twoje opowiadanie. Od 22 odcinka zaczęłam nim oddychać.Bardzo, ale to bardzo podobał mi się odcinek 29. Czytałam go z zapartym tchem.31. Strasznie mi się podobał. Normalnie jeden z najlepszych. <3Rozmowa z Harry’m. Po raz pierwszy od jakiegoś czasu, miałam taką gulę w gardle, utrudniającą przełykanie. Prawie się rozpłakałam, serio. A ja nigdy, no, prawie nigdy nie płacze, czytając. Bardzo rzadko, musi mnie coś naprawdę bardzo ruszyć. Kurczę, Ignise, udało Ci się. xdNie lubię Ellisy. Jakoś tak od samego początku, do samego końca. Racja, była dobra i miała interesującą przeszłość, ale nie potrafiłam poczuć do niej sympatii. ;)W 39, było cudownie. Dar. Nicky. <3 Oj, a Draco przyszedł taki skruszony, a ona mu zaczeła liczyć sekundy, tak chamsko. xdOdc. 44 – mikroskopijnym, nie mikroskopowym – hahahah, przepraszam Cię ogromnie, że to wypominam, ale strasznie się z tego uśmiałam ;DOd samego początku, od momentu kiedy była już w Norze, była obserwowana, miałam takie dziwne wrażenie, że Ginny i jej dziecko będą zmieszani w jakąś przepowiednię. Dlatego Voldek będzie chciał je zniszczyć. Ale chyba nie do końca miałam rację. Mimo wszystko fajnie było się domyślać. :DBoże, w końcu wyjaśniło się ta choroba i to naznaczenie! A już myślałam, że ten wątek zostanie bez wyjaśnienia. ;]To co mi się nie podoba, to np. fakt, że jak ona czaruje, to opadają jej siły. Tak było w Eragonie, nie w Harrym Potterze ;) Znaczy, ja wiem, że ona była w ciąży, ale jakoś mi to „zgrzytało”. xddBoże i drugi raz się popłakałam. Przy liście od Nicka, w 44. Nie odczuwam bólu Ginny, uważam, ze zbyt dużo płacze, jak na tą bohaterkę. Nie potępiam tego, bo wiem jak było jej trudno. Lubię ją taką jaką stworzyłaś. Natomiast sama odczuwam jej strach. Kiedy ktoś na nią krzyczy. Carl, Harry, Draco. Kiedy boli ją brzuch, a nagle wszyscy faceci zapominają o złości i się o nią martwią. Uwielbiam te momenty. Czytałam bloga cały tydzień, a od odcinka dwudziestego całą noc. Xdd Naprawdę!Autentyczne wpisy:Odc. 33 - Ten fragment piszę sobie, a zegarek wskazuje godzinę 03:28. :D Odc. 36 – godz. 3:55 – hahahah, dobrze, że jest sobota, bo nie wstałabym rano do szkoły. Xdd Odc. 37 – godz. 4:12. Odc.38 – godz. 04:30. 38, 39 – omg<3 - Godz. 04:48 Poryczałam się, normalnie jak małe dziecko! Nie wiem co powiedzieć. ;P Dławi mnie w gardle, mam łzy w oczach i wpatruję się w ekran jak głupia. xdd40 – łzy mi ciekną po policzkach.5 rano, a ja siedzę przed laptopem i ryczę. Nie, wcale nie jestem żałosna. xdd Całą noc czytałam opowiadanie, Lol. Widzisz, jak potrafisz człowieka wciągnąć? xdTylu rzeczy chciałabym się jeszcze dowiedzieć! O tej pracy Dracona, więcej o Nicku….41 –Nickkkkkk<333333333Boże, końcówka odcinka 45. Draco ją szukał, prawie znalazł… A ona musiała znowu uciec! xdWiesz, nawet pod koniec polubiłam Lisę. No, wiem, że miałam być konsekwentna i jej nie akceptować, ale się nie udało. Xd Nie przepadałam za Carlem, odkąd nakrzyczał na Ginny. Owszem, może był nieufny, ale nie miał prawa się wtrącać. To tak moim zdaniem, oczywiście. :DGinny bardzo często śni się las – a wiesz co to oznacza? Że jest zagubiona. Nie wiem czy to było specjalnie, czy celowo, ale każdy element tej historii idealnie ze sobą współgra. Był chyba jeden błąd – sumy się zdaje w piątej klasie, nie w szóstej. ;))Muzyka genialna. :* Podobna lista przebojów do mnie. I mnóstwo instrumentali – do opowiadań to jest zdecydowanie najlepsze! <3Myślałam, że za to chorobą Nicka więcej stoi. I miała nadzieję, że kiedyś będzie to wyjaśnione, ale tak troszkę lakonicznie wyszło. ;< Mimo wszystko, cieszę się, że Ginny w końcu się dowiedziała o co chodziło…Oczywiście zamierzam do początku czytać ślad, a także inne Twoje blogi. ;D Wiesz czego nie dokończyłaś? Wątku Demelzy i Collina! A może miałaś zamiar coś z tym zrobić w kontynuacji? Boże, mam nadzieję, że tak! Jak nie, to chyba Cię zmuszę, do zrobienia odcinka 50 i pół, poświęconego tylko tej parze. Wiem, że się rozstali, ale jakoś tak poczułam niedosyt…Ja jestem tym typem psychofana, więc wiesz, masz się czego obawiać. Zastanawiam się dlaczego kontynuacja będzie nazywała się „ślad”. Wiem, że wszystko jest przemyślane, więc pewnie to ma związek z historią. Wiesz, zawsze zostaje taka nadzieja, że Draco jednak nie umarł… xd Bardzo przepraszam za chaos w komentarzu, ale pisałam go równocześnie z czytaniem. Mam nadzieję, że nie ma w nim błędów. ;]Chciałabym powiedzieć jeszcze mnóstwo rzeczy, ale ciężko jednym komentarzem określić emocje po przeczytaniu 50 odcinków. Xd PS: Kłaniam się nisko, bo to dzięki Tobie zauważyłam ile jeszcze mi brakuje. Jest kilka takich osób, które podziwiam i Ty dołączasz do tego grona. :DWiesz, dodałam Cię do perełek. :] Co prawda, zrobiłam dla Ciebie wyjątek, ale nie mogłam się powstrzymać. Dodałam, mimo iż jest zakończone, bo kocham. <3http://avery.blog.onet.pl/perelki-w-oceanie-slow,2,ID401447367,n Całusy. ;** Mam nadzieję, że nie jesteś przerażona moim rozchwianiem emocjonalnym. ;PTeraz tylko pozostaje mi nadzieja, że nie przekroczyłam jakiś onetowskich limitów i komentarz mi się wklei. ;PAvery [draco-hermiona-love]

aaa, i jeszcze jedno. xdNie lubiłam książkowego Collina, ale Twój jest wspaniały. xdTak, musiałam to powiedzieć. xd

Strasznie się czuję, zraziłam się do Ciebie, po tym jak zabiłaś Draco. Serce mi krwawi i nie potrafię więcej napisać. Cholernie mi przykro. :<

Przyznaję się. Płaczę , oj , płaczę ,a nieczęsto mi się to zdarza. Ten cały blog to jedna, niesamowita historia. Dziękuję , że ją napisałaś.

~Shadow... ;*
14 sierpnia 2010 o 19:12
Przeczytałam twoje opowiadanie w 2 dni i dopiero przy epilogu zdecyowałam się dodać komentarz. Pewnie nie zaglądasz już na tą stronę, ale jeśli już spojrzysz na moje „wypociny” wiedz, że przywiązałam się do tej historii. W rozdziale 50 i Epilogu przyznam się szczerze płakałam jak bóbr. I jeszcze ta muzyka. Nawet teraz jak to pisze to zbiera mi się na płacz. Twój blog był niesamowity i bardzo wciągający. Większość piosenek bardzo mi przypadła do gustu i słucham ich całymi dniami. Wśród wszystkich tych blogów o Ginny i Draco ty wyróżniasz się najbardziej. Strasznie się rozpisałam, ale nie dało się streścić tych wszystkich emocji w krótkim komentarzu. Na koniec powiem to co pewnie dużo razy słyszałaś- masz talent dziewczyno. Trzymaj tak dalej. Szkoda jednak że uśmierciłaś Draco, ale bez tego nie byłoby to takie wzruszające. Pozdrawiam i mam nadzieje że już niedługo znowu zaczniesz tworzyć. Powodzienia Zuzia ;*

Uwielbiam to opowiadanie, jest takie magiczne! Za każdym razem czytając końcówkę ostatniego rozdziału i prolog – płaczę. (Spróbuj przeczytać List Ginny do Draco słuchając utworu Johna Williamsa – A Window To The Past). Nawet nie wiesz jak się cieszę z tego, że piszesz kontynuację! Codziennie (kilka razy dziennie) zaglądam na ślad, żeby sprawdzić czy jest coś nowego. Zawładnęłaś moją duszą. Jesteś świetną pisarką! Pozdrawiam i życzę DUŻO DUŻO weny. [magia-to-milosc]

Coś Ci powiem. Trafiłam na ten blog i od pierwszego odcinka zakochałam się w nim. Nigdy nie widziałam lepszego, a wierz mi, czytałam wiele. Teraz płaczę. Boli. To tak bardzo boli. Spedziłam nad tym blogiem kilka dni i wczułam się w niego niewyobrażalnie. Chcę ci powiedzieć tylko jedną rzecz: masz talent. Ogromny talent. Nie marnuj go. Pisz.kinga.czytelniczka@interia.pl

Właśnie skończyłam czytać całego bloga. Jakkolwiek banalnie to zabrzmi jest niesamowity, wiem że pewnie słyszałaś to tyle razy że nie wywrze to na tobie żadnego wrażenia jednak ja jestem pod ogromnym wrażeniem. Blogi o tematyce Giny i Draco to dla mnie nowość, Twoje opowiadanie było pierwszym i ostatnim jakie przeczytałam. Zdziwisz się pewnie czemu lecz myślę że nikt nie jest w stanie dorównać temu opowiadaniu. Jest magiczne, niesamowite i strasznie poruszające. Z początku nie byłam zupełnie przekonana. Do tej pory przecież czytałam tylko o Hermionie i Draco ,a Ginny nie wyobrażałam sobie z nikim innym jak Harrym ostatecznie z Blaisem Zabinim. Jednak to opowiadanie zmieniło wszystko diametralnie. Teraz, nie umiem sobie wyobrazić Ginny z nikim innym jak tylko z Draco. Zawsze będę o tym opowiadaniu pamiętać i zawsze będę je miała w swoim sercu. Pot koniec jednak chciałabym coś dodać. Także pisze opowiadanie Potterowskie i jeżeli miałabyś ochotę to zapraszam. http://www.no-colorful-life.blog.onet.pl Nie jest tak dobre jak Twoje, i mówiąc szczerze nie dorasta mu nawet do pięt ale mimo wszystko chciałabym być przeczytała. Jej… nadal jestem pod wrażeniem Twojego talentu.

Nawet, nie wiem, co napisać. Nigdy nie umiałam płakać na filmach/książkach. A przez 3 ostatnie rozdziały łzy leciały mi, po prostu, ciurkiem. Pokusiłabym się o stwierdzenie, że piszesz równie „wciągająco”, jak pani Rowling. Nie, jestem o tym przekonana.Wielki, wielki szacunek. Bo albo masz niesamowity talent, albo to sobie wypracowałaś. Przez pierwsze dwa rozdziały można było poczuć, że jest to zwykłe, internetowe opowiadanie. Ale później zaczęłam się zastanawiać, czy to czasem nie jest książka. Jeszcze raz, WIELKI szacunek.

~ŻałobaNieBoli!
4 kwietnia 2011 o 17:54
Na sam koniec zryczałam się jak głupia… ale nie potrafię pogodzić się z tym, że to koniec tej opowieści!!

Chciałabym wyrazić jak bardzo cię kocham i nienawidzę za to opowiadanie, wiesz? Czytałam je trzy razy. Za każdym razem płaczę. Jesteś cholernie utalentowaną sadystką, o. Ale i tak je uwielbiam <3

Jej… Pięknie piszesz… Popłakałam się przy rozdziale 50 i epilogu. Naprawdę pięknie piszesz, to jak ukazałaś odczucia i myśli Ginny były mistrzostwem. Mimo, że nie lubię pary Ginny – Draco, to jednak to opowiadanie wciągnęło mnie tak, że omal nie zawaliłam francuskiego, bo nie mogłam się oderwać od czytania. Muzyka, którą dołożyłaś po prostu mnie przejmowała i naprawdę pozwalała wczuć się w sytuację. Zwłaszcza na końcu.Szkoda mi Draco. To mój ulubiony bohater, ale zdaję sobie sprawę, że gdyby nie take zakończenie, nie dałoby to tak wspaniałego efektu.Cała historia była przepiękna. To, że nie zmieniłaś Draco od razu, że nie zrobiłaś – tak jak to robią inni – jego zmiany z dnia na dzień. Strasznie wszystko było poruszające i widać, że masz smykałkę do pisania. Może pokusisz się o napisanie prawdziwej książki? Jak tak, to daj jakoś znać na blogu czy gdzieś.Przyznaję szczerze, że to jest jedno z nielicznych tak pięknie napisanych i doprowadzonych do końca opowiadań. To prawdziwa rzadkość i skarb. Mam nadzieję, że bloga nie skasujesz i pozwolisz na napawanie się nim innym.Cieszę się, że nie zaprzestałaś pisania i zabieram się za czytanie dalszej części.Podziwiam Cię też za to, że doprowadziłaś opowiadanie do końca nie zmieniając pięknego sposobu pisania, wnikliwej analizy odczuć i wewnętrznych przeżyć. Wiem, że ja nie potrafiłabym i nie potrafię tak pisać, jak ty ale mam nadzieję, że zgodzisz się na dodanie Tego bloga do linków u mnie.Nie wiem co mogę jeszcze powiedzieć. Chyba nie ma w słowniku określenia na to, jak wspaniały jest ten blog. Tak więc życzę powodzenia w dalszym pisaniu i czytam dalej.Pozdrawiam,

Bardzo, bardzo dobre opowiadanie. Doprowadzone do końca, starannie napisane, wymuskane co do słowa. Gratulacje za poświęcony czas, za wytrwanie, cierpliwość, kreatywność i talent.zauważyłam małe niedociągnięcie w jednym z ostatnich rozdziałów, kiedy mówisz o tym że zbliża się rocznica śmierci Nicka tuż przed urodzinami jego imiennika. Przecież mały Nicky przyszedł na świat przed śmiercią przyjaciela Ginny.Pozdrawiam ciepło,

yunka16@onet.eu
15 maja 2011 o 18:15
Jedno z najbardziej perfekcyjnych opowiadań o Draco i Ginny. Jest po prostu bezbłędne. Za każdym razem gdy je czytam widzę ile serca w to włożyłaś. Sprawiłaś, że nudnawy świat pani Rowling stał się jeszcze bardziej piękny i czarujący. No i ten Twój Dracuś…Ech. Mam nadzieję, że nie będziesz miała mi za złe jeśli dodam ci do linków na moim blogu. Pozdrawiam, Yuna.// Oblicze Śmierci \

~Osoba uwielbiająca Ginny xD
22 lipca 2011 o 17:04
Wczoraj natrafiłam na twoje opowiadanie, wciągnęło mnie, musiałam przeczytać do końca miałam nadzieję na ine zakończenie ale w końcu nie wszystko musi kończyć się dobrze… jedyne co mi się nie podobało to to ze Ginny często płakała ;P Zawsze uważałam ją za silną emocjonalnie dziewczynę która nie rozkleja sie przy byle okazji. Ale ogólnie podobało mi się całkiem dobrze napisane. Życzę powodzenia jeśli kiedyś znów najdzie cię ochota na nowe opowiadanie, a myślę ze mogło by powstać coś równie dobrego

Mam nadzieję że jeszcze odwiedzasz tego bloga i przeczytasz te kilka słów … Tak więc od czego tu zacząć … na twojego bloga natknęłam się przypadkowo i po przeczytaniu już pierwszego rozdziału chciałam więcej więc czytałam w ciągu dwóch dni przeczytałam cała ich historię nie, nie dlatego że mi się nudziło.Za każdym razem gdy wyłączyłam komputer chciałam dalej brnąć przez to i uwierz wiele łez spłynęło po moich policzkach. To opowiadanie przeczytałam miesiąc temu a dopiero teraz napisałam. Dlaczego ? Nie wiem może nie umiałam zrobić tego wcześniej ? A teraz piszę dlatego że za każdym razem gdy próbowałam znaleźć coś o podobnej tematyce znajdywałam bloga Tylko Ty Jedyny tak więc teraz piszę.Przyznaję czasami byłam zła z tego zakończenia ale teraz wiem że jeśli zrobiłabyś szczęśliwe zakończenie ten blog nie miałby tego czegoś… nie umiem się pożegnać z tym blogiem za każdym razem od nowa czytam epilog i za każdym razem znajduję coś nowego oraz za każdym razem łzy lśnią na moim policzku… a więc piszę też dlatego aby się pożegnać z historią Ginny i Draco . Lecz będę tu jeszcze zaglądać aby zobaczyć czy napisałaś choć kilka słów do mnie. Hmm tyle napisałam a nawet się nie przedstawiłam przepraszam mam na imię Julia i mama 13 lat. Więc proszę napisz coś.nieważne kiedy ale napisz…

To opowiadanie jest tak piękne…W zeszłym tygodniu przeczytałam je cale.Nie wiem czemu nie komentowałam. Ale robię to teraz. Jesteś wspaniałą pisarką. To opowiadanie…Kocham paring Draco&Ginny. Twój blog jest najlepszy w całym internecie!!!A epilog? Czytam go już po raz…nie wiem…10?? I wciąż płaczę. Kocham Cię za to co robiłaś i robisz w kontynuacji tego bloga.

~sloiknutelli
29 grudnia 2011 o 18:34
Wpadłam na Twojego bloga wczoraj. Przeczytałam najpierw epilog oraz ostatni rozdział, po czy musiałam wyjść z domu na prawie cały dzień. Jednak ciągle chciałam wracać do domu żeby przeczytać je całe. Dorwałam je w końcu około 20 wieczorem i skończyłam o 1 w nocy. Chłonęłam każdy rozdział jak jakaś wariatka. To było najlepsze opowiadanie HP jakie kiedykolwiek czytałam. Historię wręcz można by wkleić w oryginalną książkę. Uwielbiam Draco którego stworzyłaś. Uwielbiam wyobrażać sobie jego stalowe oczy, które opisywałaś, jego kilka złocistych piegów, gładką cerę i jasne włosy. Ogólnie zawsze miałam słabość do postaci Malfoya, a ty wykreowałaś ją niesamowicie. W połączeniu z tym co wiem z książki JKR daje to fantastyczny obraz zimnego chama który jednak ma serce. Ginny trochę mnie denerwowała. Bo niby płakała rzadko, i była twarda, a tak naprawdę płakała w każdym odcinku. No cóż, taki już jej urok. Podziwiam ją za jej siłę, osobisty urok i dojrzałość którą wielokrotnie wykazała się w tej historii.Jednego nie mogę przeżyć. Dlaczego Draco umarł? Zadaje sobie to pytanie już od pół godziny, od kiedy wstałam rano (wiem że pewnie pokaże polski czas, godzinę coś po 18.30 kiedy skończę pisać ten komentarz, mimo to u mnie jest 11.30 rano więc wybacz) i przeczytałam 50 rozdział i epilog jeszcze raz, oczywiście płacząc. To była bohaterska, moim zdaniem śmierć. Nie przestał myśleć o Ginny i Nicolasie nawet w obliczu śmierci. Boże to tak tragiczne, że chyba będę to następne 3 dni przeżywać. Naprawdę. Czuję się jakby mi ktoś wyciągnął z brzucha żołądek, zmiął go i wrzucił tam z powrotem. Czuję też wielką gulę w gardle i że szklą mi się oczy. Stworzyłaś coś niesamowitego, pięknego, coś, co na pewno zapamiętam na długo i jeszcze nie raz wrócę tu, by od nowa przeczytać to opowiadanie. Dziękuję ;)Mimo to, na przyszłość proszę, nie uśmiercaj nikogo, gdyż powodujesz tym głęboki wstrząs psychiczny w moim mózgu. Nie wiem czy to przeczytasz, mam nadzieję że jeszcze tu czasem zaglądasz. Uwielbiam cię.

~candyxout
8 maja 2012 o 17:40
Dawno tak nie płakałam czytając coś. Połączenie wzruszająca muzyka + tekst jest tak piękne, że nie chce się nigdy przerywać czytania. Będąc mniej więcej w połowie przez przypadek zobaczyłam początek epilogu i wiadomość, że Draco umrze. I kiedy w ostatnim rozdziale zdałam sobie sprawę z tego, że to już za chwilę nastąpi – rozpłakałam się jak małe dziecko i płakałam przez pół godziny. Uwielbiam Cię po prostu (;Zaraz zabieram się za drugą część.

Nienawidzę Cie za to, że zabiłaś Draco, a jednocześnie kocham za to, że napisałaś takie wspaniałe opowiadanie!Gdy je odkryłam, czytałam przez 9 godzin bez przerwy.W niektórych momentach emocje po prostu mnie przepełniały, piszesz tak cudownie, że brak mi słów!Nigdy jeszcze mi się to nie zdarzyło, żadne FF nie wzbudziło we mnie tyle emocji, co Twoje. Kiedyś pomyślałam „Błagam, napisz książkę!”Jesteś do tego stworzona :)Dziękuję!

Roztrzaskałam to opowiadanie w 2 dni, piszę to, wyję. Lepszego jak dotąd nie czytałam. Mimo, że nie jest to o Harrym to dziękuję Ci z całego serca, że historia(tym razem nie o Chłopcu, który przeżył, ale(dla mnie) głównie o Malfoyu, którego zawsze wielbiłam) nadal trwa i nie przestanie, bo mogła się skończyć na 5 milionów różnych sposobów i fani(mówię tu o tych, którzy tak jak Ty potrafią pisać) ciągnął tą historię w nieskończoność. W sumie i tak by się nie skończyła dla mnie i bez tych opowiadań”It never ends”, ale i tak Dziękuję Ci z całego Serca. W ciągu 2 dni, zmieniłam moje podejście do małych dziecii innych spraw(zawsze się wciągam w historię). Dziękuję

Hej!
Chce powiedzieć tylko, że JESTEŚ WSPANIAŁA! To jest pierwszy fanfik nad którym siedziałam do 4 rano, tylko po to żeby dowiedzieć się jaki jest koniec. Kocham Cię normalnie! Żałuję tylko że uśmierciłaś Draco, ale to też jest na plus. Nie wszystko musi się kończyć happy endem, dlatego ten fanfik jest dla mnie taki bardziej realistyczny. Wzbudziłaś nim u mnie respekt i życzę Ci samych powodzeń w przyszłości jeśli zostaniesz przy pisaniu.
To chyba wszystko. Nie mam po prostu słów, żeby opisać to cudo. Bardzo miło mi się to czytało i cieszę się, że je znalazłam           .
Dziękuję. ^^



11 komentarzy:

  1. Pozwól, że podsumuję to wszystko co przeczytałam.

    Sam pomysł na opowiadanie - naprawdę dobry. Z wykonaniem wyszło trochę gorzej, bo po zakończeniu mam wiele pytań, które, na które, mam wrażenie zabrakło ci wyjaśnień. Najważniejsze - czemu Ginny musiała być chroniona? Czemu była taka ważna?

    Co do postaci - potraktowałaś część z nich po macoszemu, Harry, który był szaleńczo zakochany w Parvati, ale jednak nie tak wcale bardzo, Nick, który miał być tym "światełkiem", a którego ostatecznie strasznie znielubiłam, bo był męczący, Angie ze swoją nadgorliwością i narzucaniem i ogólną pretensjonalnością, Draco, który raz był okrutnie chłodny, by zaraz ociekać czułością(ale i tak o uwielbiam, bo miał swoje mocne momenty) i w końcu Ginny z obsesją na punkcie pieniędzy, majątku - okrutnie i wiecznie nadąsana panna mająca w poważaniu swoich bliskich. Najprawdziwsi w tym wszystkim byli Carl, Demelza i Collin - cudowni, normalni - tacy, o których chce się wiedzieć więcej. Ach i Voldemort - bardzo dobry.

    Jednak, żeby nie było - tekst ma swoje perełki. To jak Ginny, chyba w hotelu, wpada w trans i przypomina sobie to jak Draco wiedziony myślą, że postępuje dobrze, wymazuje jej pamięć; Nicolas odzyskujący spokój tylko przy swoim ojcu. I w końcu moja ulubiona scena śmierci Dracona. Bardzo ulubiona scena.

    W ostatecznym rozrachunku - wciągnęło mnie. Choć były momenty kiedy scrollowałam, żeby sobie darować opis Paryża, to jednak chciałam wiedzieć co się stanie dalej. Co ważniejsze, w środku nie byłam do końca pewna jak to się skończy. I wiesz co? Chociaż kocham Dracona całym potterowskim sercem - cieszę się, że zginął. Że zginął dumny, z wyprostowaną piersią żałując tylko, że nie może zobaczyć swojej rodziny raz jeszcze.

    Cysia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do tych pytań - specjalnie pozostawiłam trochę otwartą formę, żeby resztę wyjaśnić w drugiej części, czyli w "Śladzie". Także ostatecznie mam nadzieję, że wszystko uda mi się ładnie zamknąć.
      Przyznaję się, niektóre postaci rzeczywiście potraktowałam nieładnie. Ale zaczęłam pisać to opowiadanie bodajże 5 lat temu. Jest wiele rzeczy, które teraz napisałabym inaczej, z innej perspektywy, dokładniej. Ale na tę chwilę nie mogę już za dużo na to poradzić, przyjmuję krytykę i wezmę sobie do serca, żeby nie traktować reszty po macoszemu ;) Troszkę zdziwiłaś mnie co do Angie. Co prawda troszkę mnie czasami męczyła, ale raczej większość była za tym, że ją uwielbia, więc również na ich prośby pisałam o niej jak najwięcej. A poza tym z jednej strony to chyba dobrze, że bohaterowie mają swoje wady, bo inaczej byliby zbyt cukierkowi i nudni, prawda?
      I przepraszam bardzo bardzo mocno za Paryż, popełniłam błąd, starając się wszystko jak najlepiej opisać, w tamtym momencie myślałam, że będzie to miła odskocznia od normalnego tekstu (nie wierzę, że mogłam tak myśleć), a po pierwsze zanudziłam samą siebie, po drugie wszystkich innych. Przepraszam!
      Dziękuję za tak wyczerpującą opinię i pozdrawiam!

      Usuń
  2. Niedawno przeczytałam komentarz Cysi i bardzo mnie zaskoczył. W pierwszym odruchu byłam wręcz oburzona! Jak ktoś śmie tak krytykować jedno z najlepszych opowiadań jakie czytałam w internecie?! :p
    Przeczytałam całe TTJ jeszcze raz, chyba po kilku dobrych latach. Powiem, że rzeczywiście był moment, w którym irytowało mnie to, że tyle rzeczy jest niedopowiedziane, a Ginny jest taka bezrefleksyjna i właściwie jak flaga na wietrze. Ale teraz sobie myślę, że to chyba był celowy zabieg wzmacniający fakt, że w tym czasie była pod działaniem zaklęć. A przynajmniej tak to wygląda :P
    Powiem Ci szczerze, że Ślad z początku zupełnie do mnie nie przemówił. Podchodziłam do niego kilka razy, tak że pierwsze rozdziały znam już niemal na pamięć. Oczywiście Twój styl był wyraźnie lepszy, od razu widać, że dorosłaś i bardzo się rozwinęłaś od czasu pierwszych rozdziałów TTJ. Jednak pamiętam, że wtedy, na początku (chyba już kilka lat temu?) rozdziały były dla mnie stanowczo za długie, historia nie wciągnęła mnie, a nawet wręcz nudziła. Ostatnio przy okazji sesji (bo któż zna lepszy czas na robienie wszystkiego poza nauką? :p) wróciłam do Twoich opowiadań, przeczytałam TTJ i z rozpędu zaczęłam Ślad. Teraz jestem już na 28 rozdziale i mogę śmiało powiedzieć, że dziś naprawdę podoba mi Twoje opowiadanie :) Cóż, może po prostu przez te lata ja również dojrzałam i potrafiłam docenić Ślad. Mam nadzieję, że nie będzie to Twoje ostatnie opowiadanie i będę miała jeszcze szansę śledzić Cię na bieżąco :) Teraz przyjmij mnie proszę jak syna marnotrawnego :p Życzę Ci dużo weny i sukcesu w literackim świecie, a teraz uciekam czytać dalej. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, kojarzę ten nick! Jak mi miło! :)
      Owszem, pisząc rozdziały z "zagubioną" Ginny cały czas miałam na uwadze to, że jest kontrolowana zaklęciem i nie wiem, czy udało mi się bardziej to podkreślić w drugiej połowie Śladu. Nie obronię się jednak całkowicie, ponieważ wiem, że ttj nie jest ósmym cudem świata i nie jest do końca dopracowane - serio, pisała to jeszcze głupiutka, stawiająca pierwsze kroki w pisarstwie nastolatka ;)
      Z kolei w Śladzie spotkało mnie wiele załamań. Szczególnie widać to na początku - zaczęłam z rozpędu z dobrymi chęciami, po czym okazało się, że nic nie idzie po mojej myśli. Kilkakrotnie nabierałam impetu, a później go traciłam. To opowiadanie jest dla mnie zarówno cudem jak i przekleństwem, że się za nie zabrałam, choć tak bardzo je kocham. I robię co mogę, żeby dostarczyć fajerwerków, ale troszkę mi się już znudziło (4 lata, serio...) ;)
      Dziękuję bardzo, że postanowiłaś się wypowiedzieć i mam nadzieję, że Cię nie rozczaruję. Pozdrawiam

      Usuń
    2. Teraz Ślad naprawdę do mnie przemawia. Nie należy może do zupełnie lekkich lektur, nie wchodzi tak zupełnie z łatwością jednak zdecydowanie wciąga. Ja w zupełności rozumiem, że zaczynając TTJ byłaś dużo młodsza, nie musisz się tłumaczyć i tak uważam, że jak na tamten moment napisałaś bardzo dobre opowiadanie. Nadal dobrze się to czyta ;)
      Co do Śladu, jak już mówiłam, jest on zdecydowanie lepszy technicznie (jeśli można to tak ująć). Na moje zupełnie amatorskie oko przeciętnego człowieka, obcującego z literaturą głównie w ramach rozrywki, nie rzuca się w oczy żadna amatorszczyzna.
      Raz jeszcze wybacz proszę, że nie komentuje na bieżąco rozdziałów, które czytam, ale szczerze mówiąc nie mam na to za bardzo czasu. Obiecuje się poprawić, gdy zaczniesz Dramione! Btw, czy Draco należy do Twoich ulubionych postaci z książki, skoro powstanie już drugie opowiadanie z nim w roli głównej? ;)

      Usuń
    3. Hm, zastanawiam się, co jest takiego "cięższego" w śladzie, dlaczego trudniej się czyta? Czy to kwestia narracji, że nie jest pierwszoosobowa? Czy może stylistycznie ciężko? Czy raczej temat? Wielu bohaterów?
      Nie ma sprawy, nie musisz komentować na bieżąco, ale w zamian poproszę obszerniejszy komentarz na koniec, da się zrobić? :D
      Mmmm... Draco... jeszcze pytasz?
      Swoją drogą kilka lat temu wymyśliłam opowiadanie, które wydawało się dla mnie za ciężkie na tamten moment, nie podołałabym mu. Teraz powoli przyzwyczajam się do myśli, że to może być już. Ale to jeszcze nie Dramione, to jedno opowiadanie będzie lżejsze ;)

      Usuń
  3. Sama tez sie nad tym zastanawiam... :p mysle, ze nie chodzi o narracje, bardziej o stylistyke chyba. Ja po tym poznaje troche bardziej ambitna ksiazke, ze sa takie momenty opisu, wprowadzenia, wstepu do glownej akcji rozdzialu, ktorych czasami nie chce sie czytac i ktore za duzo nie wnosza. Wydaje mi sie, ze znacznie mniej tego bylo w TTJ. Natomiast uwazam, ze to jak najbardziej na plus, to wcale nie jest wada! Byc moze tez ma na to wplyw sam charakter opowiadania. Opisuje ono glownie relacje, jest dosc "statyczne" (ze sie tak wyraze), wystepuje malo akcji i jej naglych zwrotow, co rowniez nie jest wcale wada i nie oznacza, ze powinno byc inaczej. Kolejna sprawa, ze jest kilka watkow, ktore teoretycznie gdzies sie zazebiaja, ale wlasciwie nie sa za mocno powiazane.
    Draco Malfoy wszez i wzdluz :D to czekam z niecierpliwoscia zarowno na zakonczenie Sladu, jak i na nastepne opowiadanie :)
    Skomentuje Slad szerzej, natomiast nie obiecuje, ze rozpisze sie tak jak to ma w zwyczaju Cassandra :p z prostej przyczyny: ja po prostu jestem umyslem scislym, studiuje na politechnice i szczerze czuje, ze tutaj mocno sie to rzuca w oczy. Szczegolnie moj brak znajomosci slownictwa zwiazanego z literatura - znikoma wiedza z liceum wyparowala juz dawno :p ale przynajmniej masz mozliwosc obcowania z innym typem czytelnika :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham Twoją twórczość. Czytałam tego blga kiedy nie był na blogspocie i ciągle do niego wracam. Ta historia bardzo zapadła mi w pamięć. Jest boska fabuła do tego świetnie napisana. Musisz być bardzo kreatywną osobą, aż ma się ochotę poznać takie autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Z góry przepraszam za reklamę!

    "Nie mówię w tym samym języku, co ty."
    Draco Malfoy & Ginny Weasley

    www.tensamjezyk.blogspot.com - zapraszam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytałam "Tylko Ty Jedyny" parę lat temu, jeszcze na onecie, i sporo kurczę czasu zajęło mi, żeby je odnaleźć. Z głowy wyleciał mi tytuł, nick autorki no i tak błądziłam, błądziłam i KURDE znalazłam. No i przeczytałam jeszcze raz. No i pokochałam Twoją Ginny i Twojego Draco jeszcze raz. Nie mam słów, naprawdę. Twoje opowiadanie było pierwszym fanfickiem z paringiem Ginny i Draco, który od dechy do dechy przeczytałam od początku do końca. Zakochałam się. I udało Ci się mnie wzruszyć, co rzadko się zdarza, poważnie.
    Dodaję do linków u siebie, bo naprawdę warto, żeby jak najwięcej osób przeczytało tę historie.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń

Nie bądź anonimem - podpisz się! Będę mogła Cię zapamiętać i wiedzieć, czy i o czym już z Tobą rozmawiałam :)